I. Trochę bał się, że zbłądzi, że nie zdąży na czas
ale gwiazdy nie spuszczał z oczu.
Zabrał konie, klejnoty, ubrania i chleb
z całą świtą królewską kroczył.
Dalej Królu, gwiazda świeci!
Z nią na pewno znajdziesz dziecię!
Bardzo spieszył się Król, bowiem chciał oddać cześć,
ale spotkał gdzieś tłum, który nie miał co jeść.
Tylko chwilę się wahał, wyjął mięso i chleb
Gwiazda dalej jaśniała, a on poczuł się lżej.
Dalej Królu, gwiazda świeci!
Z nią na pewno znajdziesz dziecię!
Szybko znów dosiadł konia, dalej pędził co sił
Ale wjechał do wsi, gdzie już mało kto żył
Dżuma ludzi uśmierca, wszędzie ciała i smród
Tylko moment się wahał, podjął opieki trud.
Wyjął maści i leki, zmarłym wykopał grób
Gwiazda nieco przygasła, lecz on błogo się czuł.
Szybciej Królu, czas ucieka!
Gwiazda gaśnie, a Ty zwlekasz!
Znowu ruszył z kopyta, każe koniom się nieść
Ale wtem na swej drodze widzi spaloną wieś
Ludzie domy stracili i nie mają gdzie spać.
Znów się waha przez chwilę, widzi zgliszcza i kurz
Idzie ludziom pomagać koić rozpacz i ból
Gwiazda całkiem już gaśnie, Król jak żebrak jest już.
Szybciej Królu, czas ucieka!
Gwiazda gaśnie, a Ty zwlekasz!
Nie powitam Jezusa, myśli nagle i płacze
Chciałem skarby mu oddać, nawet go nie zobaczę
Do Golgoty tak dotarł, patrzy i widzi tłum
Ludzie krzyczą i płaczą, wielki hałas i szum
Poczuł nagle, że słabnie, nagle tchu mu brakło
Bo zobaczył cudownej jasne gwiazdy światło.
W tym momencie rozstąpił się tłum, był tam człowiek pod ciężarem krzyża
Bez słów żadnych wiedział, że to ON, że to Jezus do niego się zbliża.
Na tę chwilę czekał tyle lat, za tę chwilę oddałby swe życie
Ale teraz wreszcie gdy nadeszła, jakże GO powitać należycie?
Zakończenie (mówione): Ale Jezus spojrzał prosto w oczy Czwartego Króla. Z miłością, z wdzięcznością. Nie było tłumu. Magiczna tylko chwila między Nimi. Bezmiar szczęścia. tylko Jezus i Czwarty Król. Nigdy wcześniej nie czuł niczego podobnego. Zemdlał.
Tekst: Małgorzata Bizoń
muzyka: Januariusz Bizoń
Wykonanie uczniów: