Ach, ubogi żłobie,
Cóż ja widzę w tobie?
Droższy widok niż ma niebo
W maleńkiej osobie,
Zbawicielu drogi,
Jakżeś to ubogi,
Opuściłeś śliczne niebo,
Obrałeś barłogi,
Czyżeś nie mógł sobie,
W największej ozdobie,
Obrać pałacu drogiego,
Nie w tym leżeć żłobie?
Gdy na świat przybywasz,
Grzechy z niego zmywasz,
A na zmycie tej sprośności
Gorzkie łzy wylewasz,
Któż tu nie struchleje,
Wszystek nie zdrętwieje?
Któż Cię widząc plączącego
Łza się nie zaleje?
Na twarz upadamy,
Czołem uderzamy,
Witając Cię w tej stajence
Między bydlętami,
Zmiłuj się nad nami,
Obmyj z grzechów łzami,
Przyjmij serca te skruszone,
Które Ci składamy,
opr. Januariusz Bizoń